white stork perched on brown wooden post under blue sky during daytime

Poczucie humoru

07 grudnia 2023

    W moim kanonie wartości poczucie humoru od zawsze zajmowało ważne miejsce. I nie ukrywam, że od dziecka miałem talent do rozśmieszania innych, który zresztą pozostał mi do dzisiaj. Dzisiaj jednak preferuję pogodę ducha opartą na zaufaniu do życia, dystansie do siebie oraz swoich wad. W czasach młodości robiliśmy ze znajomymi mówiąc kolokwialnie bekę z siebie nawzajem, z naszych przygód, a najczęściej z naszej głupoty. Z upływem czasu i rozwojem osobowości moje poczucie humoru również ulegało zmianie. Jakie by jednak ono nie było, zawsze dawało mi poczucie sensu, psychicznego wsparcia oraz siłę do zmagania się z rzeczywistością, która od dzieciństwa nie była dla mnie łatwa.

Radosne usposobienie, czyli szczytowa wersja zadowolenia kojarzy mi się bezpośrednio jako owoc Miłości, który z całą pewnością stanowi wartość również w świecie duchowym. Dlatego pomimo dramaturgii życia na Ziemi, na pewno trzeba znaleźć również tutaj przestrzeń na pogodę ducha. 

Czy Stwórca ma poczucie humoru ?

Miałem swego czasu takie dylematy, gdy byłem jeszcze żarliwym katolikiem. Wiadomo, jaki obraz Boga przywodzi religijny formalizm. Jednak pewne doświadczenie, które chętnie przytoczę rozwiało moje wątpliwości..

   Otóż w pewien czerwcowy wieczór modliłem się jak co dzień na różańcu. Następny jaki miał nadejść, był dniem moich bodajże trzydziestych trzecich urodzin. Jak dla każdego człowieka wychowanego na śląsku, urodziny są dla mnie naprawdę wyjątkowym dniem. Poprosiłem zatem Boga o jakiś drobny upominek, niespodziankę, coś co umili mi ten dzień. Następnego dnia w słoneczną, czerwcową sobotę wstałem i wybrałem się do pracy. Wykonywałem wówczas zlecenie u swojego sąsiada, któremu oznajmiłem, że będę pracował krócej z racji moich urodzin. Jakież było moje zdziwienie, gdy ten oznajmił mi żartobliwym oburzeniem - "Panie, jak pan możesz mieć urodziny w tym samym dniu co ja". Oczywiście jak "rasowi" Polacy umówiliśmy się na wieczorne co nieco, a w południe rozeszliśmy się do siebie. Po powrocie do domu jedząc obiad słyszę jakieś wołani z podwórka. W końcu do domu wpada żona i podnieconym głosem woła mnie bym coś zobaczył. Wychodzę, patrzę, a tam bocian siedzi na kominie naszego domu. Pamiętam, że od razu skojarzyłem to z pewną żartobliwą, przekazywaną dzieciom legendą o roznoszeniu dzieci przez bociany. Wówczas był to naturalny odruch, gdyż  staraliśmy się z żoną od drugie dziecko. Chyba nie muszą pisać, że nie poprzez wabienie bocianów do zagrody. W każdym bądź razie nabrałem przekonania, że Bóg nam pobłogosławił w naszych staraniach. Nadeszła wieczorna pora, zatem wybrałem się na "chwilę" do wcześniej przytoczonego sąsiada na małe co nieco. Siedzieliśmy tak sobie na tarasie, gdy inny sąsiad postanowił skosić trawę. Oczywiście, by nam nie zakłócał spokoju zawołaliśmy go na "chwilę". W trakcie rozmowy okazało się, że obaj z daleka widzieli wspomnianego bociana, co zakomunikowali z nieukrywaną zazdrością.

- "myślałem,że kupiłeś sobie sztucznego bociana" - oznajmił jeden

- Sztuczny nie roni kupy, a ten "nawalił" mi na dachu, że długo będzie to musiał zmywać deszcz - odpowiedziałem.

I tak siedzieliśmy sobie na słoneczku, gawędzili, czas uciekał, aż sponiewierało nas po góralsku, czyli jak należy. Wówczas postanowiliśmy się rozstać. Okoliczności tego rozstawania długo jeszcze po tym dniu doprowadzały nas do niekontrolowanego ataku śmiechu za każdym razem, gdy przywoływaliśmy je w rozmowie. Sąsiad wyszedł pokosić trawę, a po jakimś czasie zostaje doprowadzony do domu przez sąsiadów, gdzie zdezorientowana żona otwiera drzwi i widzi chwiejącego się na nogach męża. Następnego dnia mieliśmy z żoną wykupioną już dawno pielgrzymkę do Częstochowy. Ileż ona musiała użyć argumentów, żeby zwlec mnie rano z łóżka, jeden Pan Bóg wie. Pamiętam jak jechałem na tylnym siedzeniu z woreczkiem foliowym w pogotowiu.

Po jakimś czasie od tych wydarzeń żona oznajmia mi, że są dwie kreseczki na pasku ciążowym. Moje przeczucie się sprawdziło pomyślałem. Właśnie otrzymałem główny prezent od Boga. Ależ jakiż byłby to prezent od Niego, gdyby się nie okazało na wizycie u ginekologa, że dwie kreski to dwa płody rozwijające się w brzuchu żony.

- Bóg jak już daje to całymi garściami - pomyślałem.

Nadchodzi dzień porodu a tu kolejny wysyp niespodzianek urodzinowych. Rodzi się chłopczyk i dziewczynka. Pamiętam, że umówiliśmy się wcześniej na imię Michał dla chłopaka. Ale tu było dwoje dzieci, a na dodatek urodziły się w dniu pogrzeby Jana Pawła II.  Nie było innej opcji, by syn nie dostał na pierwsze imię Jan, na drugie Paweł, a córka Joanna-Maria. Oczywiście chrzest musiał się odbyć w pierwszym możliwym terminie w naszej parafii. Okazało się, że jest to święto Zesłania Ducha Świętego. Dzisiaj po wielu latach, nie ukrywam również dramatycznych w naszej rodzinie, mój syn współpracuje ze mną zawodowo i staje się mi powoli wsparciem, gdyż moje siły powoli słabną. Mam taką nadzieję, iż ten worek z prezentami nigdy się nie skończy. I pomyśleć, że wystarczyło tylko poprosić Boga o drobny gest, przestać traktować Go jak abstrakcyjny, wyobcowanego z rzeczywistości byt.

Zdarzenie o jakim opowiedziałem nie jest jedynym w moim życiu, gdy doświadczyłem nie pozostawiającej wątpliwości ingerencji w mój los. Jednak to jest najbardziej obiektywnym. Moje żarliwe poszukiwania Prawdy było jak obserwuję w świecie raczej awangardowym podejściem do życia, co skutkowało niezliczoną ilością duchowych doświadczeń. Zostałem ukształtowany tymi doświadczeniami, wierzę przez samego Stwórcę. Od wczesnej młodości zresztą miałem intuicję, że moje życie będzie inne od wszystkich. Jakie ? Tego wówczas nie byłem w stanie ogarnąć rozumem.

Zachęcam każdego, kto czyta moje artykuły, by otworzył się na wiarę w Stwórcę i zaczął traktować Go jak Ojca. Cokolwiek wam uwiera w życiu, ze wszystkim możecie zwrócić się do Niego. Nawet jak jesteście zepsuci we własnym mniemaniu do szpiku kości, proście o Miłosierdzie dla siebie. Nie są istotne okoliczności jakie nas spotykają, tylko akt wiary. On ma wpływ nie tylko na nas samych, ale również na wiele rzeczy, które dzieją się wokół nas. Mógłbym przytoczyć wiele cytatów z Ewangelii jaką moc ma wiara, której nie osłabiają żadne wątpliwości. Gdybyśmy w większości nie byli takimi duchowymi ignorantami i zaczęli żyć w zgodzie z przykazaniem Miłości Boga i bliźniego, życie na pewno toczyłoby się zupełnie inaczej, piękniej. Na pewno nie stracilibyśmy niczego co jest warte przeżycia oraz uniknęlibyśmy wielu niepotrzebnym dramatom.